Wracam do tego tematu, bo rozstęp wyniósł aż 10 punktów procentowych. Różnica tej wielkości powinna zostać wykryta w sondażach przedwyborczych, tymczasem wyglądały one tak:
Przy różnicy 10 punktów procentowych pomiędzy wynikiem "nie" i "tak" wąsy błędu w końcowych wykresach nie powinny przecinać poziomu 50%.
Po prostu sondażownie się nie sprawdziły i to pomimo faktu, że żadna z nich nie powstała w stanie wojennym na zlecenie gen. Jaruzelskiego.
Pomysły na powód są różne.
- próba nie była reprezentatywna, tak sugeruje 538
- głosujący w ostatniej chwili zmienili zdanie - zawahali się i zagłosowali za ostrożnością i utrzymaniem status quo
- to niezdecydowani na wybór, ale zdecydowani na głosowanie poszli do urn i zagłosowali na "nie" - za tym przemawia prosta analiza z komentarzy tutaj
- 538 pisze też, że wpływ mogła mieć wysoka frekwencja - faktycznie, na podstawie ostatecznych wyników można wyliczyć, że głosy na "tak" są silnie negatywnie skorelowane z frekwencją
- a New York Times podaje, że sondaże sondażami, a bukmacherzy (a raczej typerzy z Betfair) mieli rację od dawna
Ciekawi mnie też różnica pomiędzy Edynburgiem (38,9% na tak), a Glasgow (53,5% na tak). Wydawałoby się, że wielkie miasta powinny głosować podobnie. Jednak za mało wiem o Szkocji, aby napisać cokolwiek więcej.
Ps. Amerykanie wiedzieli, że chodzi o 10%, ale do końca nie wiedzieli w którą stronę ma być te 10%:
Ostatecznie p-wartość mówi tylko o prawdopodobieństwie, że dany wynik może powstać przypadkiem wskutek losowania próby przy założeniu H_0, ale nie mówi nic o reprezentatywności tej próby. A porównując wyniki sondaży przed referendum to faktycznie każdy możliwy wynik był wykluczony przez przynajmniej jeden sondaż na poziomie ufności zdecydowanie ponad 95%, więc to nie mogła być zmiana opinii. Może po prostu trzeba odsiać outliery przed agregacją danych... Na oddschecker.com ładnie można było porównywać wyniki u wielu bookmacherów. U booków prawdopodobieństwo wyniku "tak", liczone z oddsów cały czas wynosiło poniżej 20%, przez chwilę skoczyło do 1/3, gdy Yougov opublikował pierwszy sondaż prorokujący zwycięstwo separatystów, potem spadł do 20-25%, gdy kolejne sondaże tego nie potwierdziły (wiem bo śledziłem na bieżąco). Czyli faktycznie prediction market rules, ludzie lepiej obstawiali niż dziennikarze. :-)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, dziękuję za bardzo rzetelne źródło informacji o polskich sondażach, można by jeszcze przynajmniej odnotowywać (albo i przeanalizować), jak na wyniki wpływa sposób przeprowadzenia sondażu, bo to zapewne także wprowadza obciążenie. Ale oczywiście i tak jest świetnie.
Edynburg to centrum finansowe, a Glasgow klasyczne miasto robotnicze, ot powód całej rozbieżności w głosowaniu.
OdpowiedzUsuń